Dzień z przewodnikiem
18.04.2004r
Pierwszy „Dzień z Przewodnikiem” rozpoczął się bardzo wczesną pobudką, ponieważ od godziny 6.00 musiałem czekać w wyznaczonym miejscu przed dworcem PKP Tychy. Wybiła 6.30 – niestety nikt się nie zjawił, być może poranny deszcz wystraszył potencjalnych turystów. Mając nadzieje, że ktoś wsiądzie po drodze pojechałam w kierunku Węgierskiej Górki.
Na miejscu po małym rozczarowaniu przy pięknej słonecznej pogodzie ruszyłem samotnie na szlak. w Żabnicy koło Fortu wędrowiec spotkałem szkolącą się grupę Przewodników z Rzeszowa a wychodząc na Prusów 1010 m n.p.m., co kawałek spotykałem sarny i jelenie. To, co widziałem ze szczytowej hali to była bajka. Cudowne widoki, takie to zdarzają się rzadko. Później schronisko na Hali Boraczej, piwko i dalej na szlak. Będąc samotnie na szlaku pozwoliłem sobie zmienić zejście i zamiast do Milówki to poszedłem do Rajczy przez Suchą Górę 1040 m n.p.m.
I tak zakończył się pierwszy „Dzień z Przewodnikiem”. Początki zawsze są ciężkie, tym razem samotnie, ale myślę, że na następnych tego typu dniach przewodnicy nie będą wędrować samotnie po szlakach.
Marek Seńczyszyn Senczyszyn