I Przewodnickie Śpiewogranie – Karpaty 2004
30.01.-01.02.2004r
Jak to się zaczęło ? Jak wiele innych rzeczy - przypadkiem. Wieczorne spotkanie dwóch instruktorów ZHP, wspomnienia starych dobrych czasów. Jak to kiedyś było sympatycznie: góry, schronisko, kominek, gitara i śpiew.
- Może by takie spotkania "reanimować i przenieść na grunt przewodnicki ?
- Zacząć w ten sposób sezon turystyczny ?
- Ale kto pierwszy zorganizuje imprezę ?
- Kto się odważy ?
I tak ble, ble, ble ...do późnych godzin nocnych. Jak wiele innych rozmów i pomysłów także i ten powędrował na półkę. Temat wrócił kilka miesięcy później, raz kozie śmierć trzeba zaryzykować i nie ma na co czekać. Przedstawiłem Ewie Rzepisko temat opisując jak by to miało wyglądać, popatrzyła na mnie jak na ...... ale jakoś to przełknęła.
Setki telefonów, mailów, wydruków, załatwianie transportu i noclegów, z dużymi problemami ponieważ Śpiewogranie jest w okresie ferii zimowych, umowy, zaliczki i na początku grudnia mogliśmy zająć się śpiewnikami ponieważ wszystko było dograne. Niestety, Boże Narodzenie, drugi dzień świąt skutecznie zepsuła nam właścicielka pensjonatu, odmówiła nam noclegi ponieważ ma inną grupę. Umowa, zaliczka nie miały znaczenia, w ten sposób właścicielka pensjonatu o wdzięcznej nazwie "Lambada" w Soli trafiła do Naszej „Czarnej Księgi”. Zaraz na drugi dzień pierwszym pociągiem pojechaliśmy do Soli bo za miesiąc Śpiewogranie, z Polski zjadą się Koleżanki i Koledzy a my nie mamy gdzie spać. Dobre anioły jednak nad Nami czuwały ponieważ około południa udało Nam się znaleźć inny pensjonat i w ten sposób wylądowaliśmy u Pani Janiny Kośniewskiej ( polecamy ).
To tak w telegraficznym skrócie ponieważ nie w sposób wszystko opisać.
Marek Seńczyszyn
Jeszcze kilka miesiące temu wołałam o pomstę do nieba pt: „Boziu, co on wymyślił?! Rety, chyba zwariował! Na co się porywamy?! i.t.d.” piszę oczywiście o podjęciu decyzji dotyczącej organizacji ogólnopolskiej imprezy przewodnickiej, gdzie ludzie mają przyjechać i śpiewać, śpiewać, śpiewać … dziś patrzę na temat zupełnie inaczej.
Kiedy Marek Seńczyszyn przyszedł i dopracowaliśmy szczegóły imprezy na papierze nie wierzyłam, że przykładam do tego rękę. Jeszcze na zebraniu koła, kiedy Marek prosił o zatwierdzenie regulaminu „ŚPIEWOGRANIA” z pewną nutą wątpliwości przyklasnęłam organizacji tego spotkania. Owszem, bez wątpienia uważałam, że jest potrzebne; ale dlaczego my mamy zaczynać? Pytań mnóstwo, a jeszcze co będzie jak się okaże, że ta impreza to kompletny niewypał?! a może to po prostu lenistwo tak wołało?!
W tym miejscu muszę podziękować tym, którzy wiecznie mieli uwagi „przeciwko”, którzy wynajdywali różne „niedoskonałości” i być może nawet niechcący uprzykrzali nam chęć organizacji, jednocześnie mobilizując do pracy.
Kiedy Marek Seńczyszyn jeździł za noclegami, wysyłał regulaminy, współpracował z naszym Oddziałem PTTK, ja szukałam repertuaru, który mieliśmy zaproponować koleżankom i kolegom z różnych regionów Polski.
Ewa Rzepisko