XXI Ogólnopolski Rajd Przewodników PTTK
Piątek, drugi dzień rajdu, skoro świt o 7,30 wyjazd! Na przełęcz Szklarską, skąd już pieszo szlakami Gór Izerskich odbędziemy całodzienną wędrówkę. Pogoda dopisuje, humory jeszcze bardziej, maszerujemy w kierunku schroniska „Orle” pod Granicznikiem. No, ten odcinek trasy jest jeszcze do przełknięcia. Przy schronisku niespodzianka – ognisko, pieczemy kiełbaski, słuchamy opowieści o dawnej hucie szkła i popijamy góralską herbatką. Tak to można! Posiedzielibyśmy tu jeszcze, bo to i „kawkę” można wypić, i w słoneczku poleżeć, ale gdzie tam! Prowadzący trasę zarządzają wymarsz i ruszamy. w wielkich bólach ta trasa przebiegała, choć skrócili nam trasę, bo wieczorem spotkanie w Chacie Walońskiej i nie możemy się spóźnić! Słońce świeci, pusto, żadnej chaty, sklepów, marketu, a o MC Donaldzie i „kawce” to można tylko pomarzyć! Trasa ekstrema!!! Jak mówi Rajmund!!! Dobrze, że Tosia była z nami (a raczej, że jej plecak), bo inaczej z niektórymi byłby kłopot! Rety!!! Gdzie my jesteśmy?! Marek wyciągaj trzecią mapę! Aha! Byliśmy tu, później szliśmy tam zgodnie z piątą mapą, to według tej mapy idziemy tam. Niczym karawana na pustyni! Nie tędy droga! Marek! Halt! Sprawdź czy możemy tę trasę jeszcze skrócić! Wykończymy się! Je!!! Cywilizacja!!! Halinka jak dała kopyto, to zanim my dotarliśmy do ośrodka, ona była wykąpana, wysuszona, przebrana i chyba zdążyła się zdrzemnąć! a my?! Biegiem na obiadokolację, bo już autokar czeka, żeby nas w okolice Starej Walońskiej Chaty wywieźć! Organizatorzy wiedzieli co robią. Stamtąd nie ma ucieczki! Po piwnicach, jakichś lochach, żeby kawałek kiełbaski wciorać. Nawet smaczne, choć słabiuśkie wino czereśniowe spróbowaliśmy, ale z ceną kubełków przesadzili! Właściwie niektórzy bardzo szybko skończyli tam zabawę. Wydawało się, że po tak ekstremalnych trasach bractwo się rozejdzie do swoich pokoi, ale jak się okazało nam nigdy dość zabawy i śpiewania, a „Nad Sekwaną” atmosfera dla nas sprzyjająca. Co tu dużo pisać! Pięknie! ...! pięknie! Kolega Marek z Wrocławia podsumował ten wieczór: „Jeden się ujawnił, reszta się odblokowała” Pięknie! ...! pięknie!
Pięknie! ...! pięknie! Dziś jedziemy do Czech. Razem z kolegą Markiem Seńczyszyn nie doczytaliśmy godziny wyjazdu i spokojnie siedząc przy kawce, zupełnie przez przypadek stwierdziliśmy, że coś za cicho! Bieg na dół, sprawdzić godzinę spotkania! No tak! Piętnaście minut temu wyszli! Czyli są już na miejscu wyjazdu autokaru! Plecaki pod pachę i biegiem do centrum Szklarskiej. Żeby było ciekawiej – autostopem! Hurra!!!! Jeszcze nie odjechali!!! Ufff!!!! Tyle chodzenia po urzędzie i chwilka, a zostalibyśmy na miejscu! Ale zdążyliśmy! Na szczęście, bo chyba dostałabym „młodych” wysłuchując przez cały dzień, że to oczywiście moja wina, bo kogóż by innego?! i nie tylko dziś! Przy każdej okazji! Już widzę minę kolegi Marka jak to czyta! Ale taka prawda! Zawsze wszystko złe na moje konto leci! (Ha! Trochę mi lżej!)
W drodze na Rajd
– Kondratowice |
Każdy znalazł coś dla siebie
|
A chłopcy dopiero
w Harachowie |
Czechy – wodospad
|
Szklarska Poręba
- Jama Dumania |
Były też trasy ekstremalne
|
Wieczornica Przewodnicka,
przemowom nie było końca |
Wieczornica Przewodnicka
troszkę później |
W drodze powrotnej zwiedziliśmy
Klasztor Cystersów w Henrykowie |